Arabia Saudyjska podjęła decyzję o ograniczeniu od lipca produkcji ropy o 1 mln baryłek dziennie. Decyzja ta póki co będzie obowiązywać tylko w lipcu, ale jak zaznaczył saudyjski minister energii, może ona zostać przedłużona.

Rynek surowcowy zareagował na tę decyzję Arabii Saudyjskiej skokiem notowań ropy Brent do 77,97 dolarów z 76,38 dolarów w piątek na koniec dnia, gdy ropa zaliczyła 2. kolejny dzień wzrostów, ale później zapał kupujących znacząco osłabł. W efekcie ceny ropy w kolejnych godzinach się osuwały i obecnie kształtują się na poziomie 77,17 dolarów. Czwartkowy zwrot notowań z poziomu wsparcia na 71,61 dolarów i dzisiejsze przełamanie linii oporu poprowadzonej po maksimach notowań z 13 kwietnia (szczyt po wcześniejszym cięciu wydobycia przez OPEC) i 25 maja, oznacza zabetonowaną drogę do spadków cen ropy w średnim terminie. Zwiększa też szanse na wzrosty cen. Tu jednak brakuje jedengo mocnego kroku. Mianowicie wybicia powyżej oporu na 78,70 dolarów. Doświadczenie ostatnich tygodni uczy, że to nie będzie takie proste, ale jeżeli się zdarzy to rynek ropy powinien wejść na nieco wyższą półkę cenową i tam zostać. Nie należy tego natomiast wiązać z jakimiś duzymi wzrostami. Obecnie szanse na powrót cen powyżej 87-89 dolarów jest tak mało realny, jak spadek poniżej 70-71 dolarów.

Wykres dzienny ropy Brent